Newsletter WŻCh w Polsce – wrzesień 2020

24 września 2020

„Również nasze wspólnoty są wezwane do wyjścia z różnego rodzaju „granic”, jakie mogą istnieć, do zaoferowania wszystkim słowa zbawienia, które przyszedł przynieść Jezus. Chodzi o otwarcie się na perspektywy życia, które dają nadzieję tym, którzy znajdują się na peryferiach egzystencjalnych i jeszcze nie doświadczyli lub zagubili siłę i światło spotkania z Chrystusem. Kościół musi być taki, jak Bóg: zawsze wychodzić. A kiedy Kościół nie wychodzi, choruje na wiele chorób, jakie mamy w Kościele. A skąd te choroby w Kościele? Stąd, że nie wychodzi. To prawda, że kiedy ktoś wychodzi, pojawia się ryzyko wypadku. Ale lepiej, aby Kościół uległ wypadkowi wychodząc, by głosić Ewangelię niż żeby był chory z powodu zamknięcia. Bóg zawsze wychodzi. Bo jest Ojcem, bo kocha. I Kościół musi czynić podobnie. Zawsze wychodzić.”
Papież Franciszek (20.09.2020)

 

Skrót najważniejszych informacji miesiąca:

  • Wspólnota, która wychodzi
  • Wiele dobra. Jubileusz poznańskiej wspólnoty lokalnej
  • Idę ze wspólnotą, a wspólnota idzie ze mną. Świadectwo podjęcia Przymierza Stałego przez Kingę Waliszewską
  • Białystok rozpoczął nowy rok formacyjny
  • Jezus czeka na mnie na tej drodze. Świadectwo życia Przymierzem Małgorzaty Sosińskiej
  • Być chrześcijaninem dzisiaj. Cz. 2: Wspólnota

Wspólnota, która wychodzi

Gdy obecny numer newslettera był już prawie zamknięty, przeczytałem fragment homilii Papieża Franciszka o Bogu, który wychodzi i kościele, który powinien Go naśladować. Różnie z tym bywa w naszym życiu indywidualnym, różnie we wspólnotowym. Wydaje się, że o nasze wychodzenie (czyli „bycie dla innych”) powinniśmy pytać przede wszystkim, gdy robimy rewizję naszych działań i podejmujemy nowe inicjatywy w rozpoczynającym się roku formacyjnym. O tym traktuje artykuł o. Andrzeja Koprowskiego, a w inny sposób opowiadają o tym autorki sprawozdań z jubileuszu poznańskiego i białostockiej inauguracji roku, a także świadectwa Małgosi i Kingi z przeżywania swojego Przymierza.

Do bycia wspólnotą wychodzącą zapraszają nas również wrześniowe spotkania wspólnotowe: zespołu organizującego Platformę Rekolekcji w Życiu Codziennym (odbyło się 9 września), animatorów lokalnych (24 września), Szkoły Towarzyszenia (26 września) oraz spotkanie Zespołu ds. Rodziny (30 września). Okazję taką stwarzają także liczne spotkania organizowane we wspólnotach lokalnych. Mam wielką nadzieję, że przeczytamy o nich w kolejnych newsletterach.

Marcin Telicki


Wiele dobra. Jubileusz poznańskiej wspólnoty lokalnej

Kiedy rok temu zaczęliśmy planowanie jubileuszu „15–10” Poznańskiej Wspólnoty Lokalnej WŻCh (15 lat wspólnot poznańskich i 10 lat goślińskich i pobiedziskiej), marzyło nam się dwudniowe spotkanie ogólnopolskie. Niestety pandemia zweryfikowała nasze marzenia i plany – mogliśmy się spotkać tylko we własnym gronie. Niemniej jednak było refleksyjnie, uroczyście, radośnie. I nawet przez dwa dni…

REFLEKSYJNIE

Taki był początek naszego świętowania – Wspólnotowa Modlitwa Wdzięczności. Spotkaliśmy się w Galerii u Jezuitów na krótkiej medytacji opartej na dynamice ignacjańskiego rachunku sumienia. Mogliśmy spojrzeć na minione lata i zobaczyć przede wszystkim to, jak wiele dobra płynie z naszego bycia we wspólnocie. W dzieleniu po medytacji wyrażaliśmy wdzięczność za to, jak bardzo wzrośliśmy we wspólnocie, jak wiele dzieł stało się naszym udziałem, jak bardzo wzmocniła się nasza relacja z Panem Bogiem i jak bardzo On się o nas troszczył, nad nami czuwał, nas prowadził.

UROCZYŚCIE

Napełnieni wdzięcznością poszliśmy na Jubileuszową Mszę Świętą. Nieodmiennie zadziwia nas, jak bardzo żywe jest Słowo Boże, jak zawsze czytania liturgiczne wpisują się w aktualną sytuację. Ewangelia – Przypowieść o robotnikach w winnicy – i homilia o. Dariusza Michalskiego pozwoliła nam znów bardzo mocno doświadczyć bezinteresownej hojności Pana Boga wobec nas, ale również zmierzyć się z własnymi oczekiwaniami i postawami. Pytanie „W której grupie jesteś?” na pewno jeszcze długo będzie w nas rezonować.

Ogromną radością dla nas była obecność kapłanów sprawujących Eucharystię – oprócz o. Darka, przyjechał do nas o. Rafał Kobyliński, który był naszym asystentem w latach 2010-2014; obecni byli również o. Mateusz Orłowski – żegnający Poznań przed wylotem na Tajwan – oraz o. Grzegorz Dobroczyński, który rozpoczyna swoją pracę w Poznaniu.

Po mszy św. mieliśmy jeszcze okazję zobaczyć etiudę teatralną o św. Ignacym przygotowaną przez prewspólnotę. Prapremiera etiudy miała miejsce 2 sierpnia na Pikniku u Ignacego na dziedzińcu wewnętrznym klasztoru oo. jezuitów [odnośnik do relacji znajduje się w poprzednim newsletterze – przyp. red.]. Teraz sceną został dziedziniec przed kościołem.

RADOŚNIE

Dalsze świętowanie miało miejsce w plenerze, w urokliwym Wigwamie w Kicinie, niedaleko Poznania. Centralnym punktem tej części naszego jubileuszu były życzenia od Rady Wykonawczej i Trójmiejskiej Wspólnoty WŻCh, z którymi przyjechała do nas Basia Wielgus, i dzielenie ogromnego ważącego 12 kilogramów tortu, z czym dzielnie mierzyli się nasza pierwsza koordynatorka lokalna, obecna prezydent WŻCh w Polsce – Marta Lewandowska-Harasimowicz i Łukasz Porawski – obecny koordynator lokalny. A potem już wspólna zabawa – konkursy, tańce, zabawy integracyjne, ale przede wszystkim rozmowy i spotkania, na które w codzienności brak czasu, a często też okazji. Bawili się z nami także ci, którzy kiedyś byli we wspólnocie, a potem z różnych względów się oddalili. Wspaniałe ciasta, sałatki i przekąski przygotowane przez wspólnoty oraz grillowane kiełbaski pozwalały zaspokoić głód. Czas wspólnej zabawy upłynął szybko i niepostrzeżenie. Świętowanie zakończyła krótka modlitwa i błogosławieństwo.

I NAWET DWA DNI

Głównie dzięki Basi Wielgus, która przyjechała już w sobotę. Marta wpadła wtedy na nieplanowany wcześniej pomysł pielgrzymki do Kiekrza – miejsca, gdzie mieszkała i pracowała św. s. Faustyna Kowalska. Wprawdzie niewiele osób mogło wziąć udział w tym wydarzeniu, ale wpisało się ono w nasz jubileusz. Wcześniej martwiliśmy się, że na logo, które Jagoda Kaczmarek zaprojektowała na początku przygotowań, widniała data 19-20 września. Wydawało nam się, że zostanie to w naszej pamięci jako znak pandemii, która pokrzyżowała nasze plany, a tymczasem ów 19 września wpisze się jako wspomnienie Bożego Miłosierdzia i Jego Apostołki.

Maria Krugiełka, WŻCh Murowana Goślina


Idę ze wspólnotą, a wspólnota idzie ze mną. Świadectwo podjęcia Przymierza Stałego przez Kingę Waliszewską

Gdy zastanawiałam się, co mogę napisać o mojej drodze do Przymierza Stałego we Wspólnocie Życia Chrześcijańskiego, wciąż wracała mi analogia do związku kobiety i mężczyzny. Najpierw trzeba się poznać, by coś mogło zaiskrzyć. Najpierw pojawia się chęć bliższego wzajemnego poznania, a więc spotykania się, poświęcania sobie dużej ilości czasu, aż do decyzji – wchodzę w to, zaczynamy stanowić parę. Na razie bez zobowiązań przecież, nie wiemy czy ‘to ten’/’to ta’, czy to się uda i będzie już na zawsze, nadal się sobie przyglądamy, poznajemy się. Im dłużej to trwa, tym więcej zaczynamy widzieć swych słabości i tego, że druga strona nie jest idealna. Czasem dochodzi do kryzysów, sporów, kłótni. I po takich próbach związek albo się kończy (‘to nie dla mnie’), albo umocnieni idziemy dalej razem. I w końcu, po jakimś czasie, podejmujemy decyzję – chcemy iść razem dalej przez życie, jest to decyzja ‘na stałe’ – na zawsze. Każda para powie, że nigdy nie ma stuprocentowej pewności przy tej decyzji. Ale to, co jest tu kluczowe – to, że ja chcę, że to jest moja przemyślana i dobrowolna decyzja. 'Ja tak chcę’ musi się jeszcze spotkać z tym, że on/ona też chce. W końcu jest zawierane przymierze małżeńskie i dalej w życiu mamy się do czego odwoływać, do tej właśnie decyzji. Żyjemy wiernością danemu słowu. Możesz teraz przeczytać raz jeszcze to, co napisałam, ale właśnie w kontekście wspólnoty i dojrzewania do decyzji, by związać się z nią na stałe. Naprawdę jest to bardzo podobny proces, przynajmniej ja tak to przeżywam. Każdy z tych etapów miał miejsce. Oczywiście, Przymierze w WŻCh to nie sakrament, chodzi mi jedynie o pewną analogię.

WŻCh poznałam w 2009 r., dołączyłam w 2010. Szukałam wtedy wspólnoty opartej na Słowie Bożym i znalazłam. Wierzę, że to Bóg mnie do niej przyprowadził. Od początku i przez wiele lat miałam w sobie taką wewnętrzną pewność, że to jest moje miejsce w Kościele. Wciąż się w tym utwierdzałam. Od początku też aktywnie w niej uczestniczyłam, najpierw jako koordynator prewspólnoty i potem wspólnoty Jutrzenka, w pomoc przy Rekolekcjach w Życiu, jako animator nowej prewspólnoty (obecnie wspólnota Źródło), jednocześnie uczestnicząc w dwuletnim kursie animatora WŻCh. Współprowadziłam też przez minione lata stronę internetową poznańskiej WŻCh (m.in. kronika) oraz profil na fejsbuku. Prowadziłam też grupę liturgiczną i zorganizowałam jedną sesję – o liturgii właśnie. Brałam udział w ogólnopolskich sesjach, skupieniach i rekolekcjach, poznając dzięki temu szerszy wymiar WŻCh, a od kilku miesięcy odpowiadam za sekretariat polskiej WŻCh. Po co to wszystko piszę? Bo tak jak miłość dwojga ludzi opiera się na wzajemności, tak samo według mnie działa i żyje wspólnota oparta na wzajemności – ja nie jestem we wspólnocie tylko po to, by brać (formować się), ale też po to, by dawać (misja, apostolstwo). Ta wzajemność oznacza, że ja daję coś od siebie poprzez moje zaangażowanie w jakieś dzieło, ale także wspólnota coś mi daje. Przykład: dokładnie w momencie, gdy zgodziłam się być animatorem nowej prewspólnoty, ruszał ogólnopolski kurs dla animatorów. Dojazdy do Warszawy były dofinansowane przez wspólnotę lokalną – i tylko dzięki temu wsparciu mogłam brać udział w kursie, bo akurat taką miałam wtedy sytuację. Sporo wspólnota mi wtedy dała. A ja mogłam dzięki temu brać, czerpać formację, ale jednocześnie zaraz mogłam to ‘oddać’ w prewspólnocie jako jej animator. Piękna jest ta wzajemność.

Oczywiście, w międzyczasie przez dziesięć minionych lat, nie obyło się bez sytuacji trudnych i kryzysowych. Niektóre dotyczyły wspólnoty szerzej pojętej, niektóre były bardzo osobiste. Jeden z takich kryzysów doprowadził do zmiany wspólnoty podstawowej – dziś jestem we wspólnocie Płomień. Były też sytuacje, kiedy zastanawiałam się, czy WŻCh to nadal moje miejsce. Dużo było znaków zapytania. Przeszłam przez te kryzysy, również przez ten ostatni, utwierdzona w tym, że to jest moje miejsce w Kościele, do którego Pan mnie zaprosił. Dlatego – nie ma co dłużej się zastanawiać. Skoro nie rezygnuję, nie odchodzę, to idę dalej. To naturalna kolej rzeczy. Podjęłam decyzję, której chcę być z Bożą pomocą wierna. Ale decyzja ‘w związku’ nie jest jednostronna, druga strona też musi chcieć. Ja już wiem, że wspólnota też chce ze mną dalej iść, moja decyzja została zatwierdzona, zaakceptowana. Idziemy więc razem dalej, już na stałe. Co to dla mnie znaczy: „Należę do WŻCh”? Tzn. że w tej wspólnocie odnajduję moją tożsamość w Kościele. Że formację, styl życia, charyzmat, jaki ta wspólnota proponuje, przyjmuję za swoje. Ja tak żyję i nadal chcę żyć. Z tym się utożsamiam.

Złożyłam Przymierze stałe w WŻCh podczas jubileuszu 15-lecia poznańskiej wspólnoty, 20 września 2020 r.

Kinga Waliszewska, „Płomień”, WŻCh Poznań


Białystok rozpoczął nowy rok formacyjny

5 września WŻCh w Białymstoku rozpoczęło nowy rok formacyjny 2020/2021 od wspólnego uczestnictwa we mszy św. celebrowanej przez o. Pawła w kościele Św. Stanisława Kostki w Dolinie Cisów w Wasilkowie. Prosiliśmy Boga o wytrwałe zbliżanie się do Niego pomimo trudności, trwanie w Nim i w Jego słowie. Po mszy św. wyruszyliśmy do Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Świętej Wodzie. Część wspólnoty (z o. Pawłem na czele) postanowiła przemierzyć tę drogę na wspólnej wędrówce, by pokłonić się i powierzyć Matce Bożej Bolesnej. Świętowanie pod wiatą na terenie Świętej Wody rozpoczęliśmy od modlitwy, by ten wspólnie spędzony czas był czasem umocnienia, pogłębienia więzi z Bogiem oraz bliźnimi.

Atrakcje przygotowane przez osoby odpowiedzialne spotkały się z ogromnym zainteresowaniem – wszyscy chętnie brali udział w konkursach, dopisywał humor, zabawa była przednia. Pomimo burzy i ogromnego deszczu integracja trwała do późnego wieczora, a czas spędzony we wspólnym gronie przyniósł ogromną radość i siłę oraz dał poczucie wspólnoty w ludzkim wymiarze. Bogu niech będą dzięki za ten piękny wspólny czas.

Iwona Wiszowata, WŻCh Białystok


Jezus czeka na mnie na tej drodze. Świadectwo życia Przymierzem Małgorzaty Sosińskiej

W czasie studiów teologicznych, w połowie lat osiemdziesiątych, rozpoczęłam drogę we wspólnocie WŻCh w Warszawie. Pierwsza prewspólnota, w której się znalazłam, ukształtowała się po rekolekcjach, które prowadziłam we współpracy z innymi z inicjatywy asystenta WŻCh, o. Adama Schulza SJ.

Po pewnym czasie przygotowania składaliśmy Przymierze czasowe całą grupą podczas Mszy świętej, czytając nasze zobowiązania w nim zawarte. Było to bardzo uroczyste i poruszające. Przyjęłam Przymierze bez żadnych wątpliwości czy pytań jako naturalny cel drogi członka prewspólnoty.

Jako członek WŻCh odkrywałam coraz bardziej, że powołana jestem do stylu życia, jaki proponuje duchowość WŻCh. Rozpoznawałam powołanie do wspólnoty, krocząc tą drogą, żyjąc środkami duchowości WŻCh, przyjmując je za swoje i składając najpierw Przymierze czasowe, a potem stałe w 2000 roku. I choć Przymierze stałe jest punktem kulminacyjnym rozeznania powołania do WŻCh, to mam świadomość, że na tym moja droga się nie kończy, ale pogłębia się w ciągłym rozeznawaniu tego, czego Bóg ode mnie oczekuje. Ta droga jest wędrowaniem do wiecznej szczęśliwości.

W ciągu kolejnych lat bycia we wspólnocie moje rozumienie Przymierza pogłębiało się. Na pewno służyły temu rekolekcje dla WŻCh i różne spotkania dla odpowiedzialnych, a w późniejszym czasie również rekolekcje o Przymierzu i spotkania dla członków po stałym Przymierzu. Jeszcze bardziej wagę Przymierza poczułam na spotkaniach międzynarodowych WŻCh: Zgromadzeniu Ogólnym w Fatimie (2008) oraz Zgromadzeniu Europejskim w Alicante (2009), w których uczestniczyłam.

Kluczem do wypełnienia mojego Przymierza są słowa Jezusa z 15 rozdziału Ewangelii św. Jana: „Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili i by owoc wasz trwał”. Osobiście mówią mi one o tajemnicy wybrania przez Pana. To On sam czekał na mnie na tej drodze i tak wszystko przygotował, abym mogła przyjść do wspólnoty i znaleźć w niej to, czego szukam. Także inne słowa Jezusa są dla mnie osobistym doświadczeniem. Jezus mówi: „Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić”. Rozpoznawałam tę moc Jezusa, podejmując większe zaangażowanie na rzecz wspólnoty, zarówno podstawowej, lokalnej, jak i krajowej. Pełniąc te posługi, odkrywałam dary, którymi obdarzył mnie Pan, ale jeszcze bardziej widziałam, jak ważne jest oparcie się na Panu, zawierzenie Mu, słuchanie Jego natchnień, by On sam mógł działać przeze mnie. Wtedy owoce były największe.

Sama nazwa „Przymierze” dla mnie osobiście jest piękna i niesie głębokie treści teologiczne, nawiązujące do przymierza Boga z różnymi postaciami biblijnymi oraz z ludem wybranym. Sama pamiętam, jak w czasie rekolekcji w Rogowie w 2009 roku na temat „Istota charyzmatu WŻCh”, po bloku dotyczącym Przymierza, na niebie rozciągnęła się wspaniała tęcza. Dla mnie był to namacalny znak miłości Pana Boga i Jego Przymierza z nami.

Jak teraz przeżywam Przymierze? Zawieram w nim to wszystko, czym żyję. I są to nie tylko te środki formacji, które proponuje WŻCh w stylu życia, ale również moje apostołowanie w rodzinie, we wspólnocie i w pracy. To również te wszystkie dziedziny mojego życia, do których zaprasza mnie Pan, a które są jeszcze moim pragnieniem. To także powierzenie Bogu moich słabości i trudności. To wreszcie oddanie się opiece Tej, która wypełniła wolę Boga najlepiej i która otacza mnie nieustannie swoją opieką i miłością. A wszystko na większą chwałę Boga i dla zbawienia duszy. „Potrzeba, by On wzrastał, a ja się umniejszał” (J 3,30).

Małgorzata Sosińska, „Rodzina”, WŻCh Łódź


Być chrześcijaninem dzisiaj. Cz. 2: Wspólnota

Nikt nie jest chrześcijaninem w pojedynkę. Żyjemy w sytuacji napięcia. Z jednej strony od chwili przyjęcia sakramentu chrztu jesteśmy wszczepieni w Winny Krzew, którym jest Jezus Chrystus. Życie Boże jest w nas. Wzmacniane przez inne sakramenty: bierzmowanie, komunię św., pokutę, małżeństwo – gdzie Jezus Chrystus jest wprowadzony w życie małżonków jako gwarant godności stworzonych na obraz i podobieństwo Boga i jako punkt odniesienia ułatwiający odnawianie się jedności dwojga, ich relacji z dziećmi. Z drugiej jesteśmy pod presją kultury współczesnej, mody panującej w środowisku. Kultura współczesna ma elementy dobre, ale ma też cechy nie tylko antychrześcijańskie, ale i rozbijające osobowość człowieka, obezwładniające tożsamość, zdolność życia w społeczeństwie. Skrajny indywidualizm, by myśleć tylko o sobie, nie o wspólnocie. Mieć coraz więcej, i to już, bez refleksji nad współodpowiedzialnością, nad metodami dorobienia się, nad potrzebami innych, także najbliższych. „Pokazać się”, zabłysnąć. Wreszcie nowe technologie i seks… Strony pornograficzne, a właściwie reakcje oglądających je, masturbacje, zatrata własnej wolności, rozchwianie osobowości, zdolności osobowych więzi w rodzinie, w dłuższej perspektywie niszczące poczucie sensu istnienia i satysfakcję, radość życia małżeńskiego. Istotny jest wybór, jakiego dokonujemy. Wybór na miarę stworzonych na obraz i podobieństwo Boga, albo wybór pozbawiający wolności, prowadzący do wynaturzenia i rozbicia drogi jedności w małżeństwie, torujący drogę rozpadu więzi społecznych, do wszelkich patologii.

Osłabienie więzi wspólnoty sprzyja wzmocnieniu tego, co można nazwać „klikowością”, ideologizacją. Co daje poczucie więzi w małej, często wojowniczej, grupie. Posługując się „tytulaturą religijną”, ale nie licząc się z tym, czy odpowiada ona rzeczywistości Kościoła Jezusa Chrystusa.

Chrzest jest świętowaniem życia człowieka, wszczepieniem w Winny Krzew, wezwaniem, by iść za Nim, choć na płaszczyźnie moralnej jesteśmy być może jeszcze daleko, uwikłani w obyczaje i mody współczesne, bliscy formom wielobóstwa właściwego kulturze sekularyzacji. Nasza identyfikacja z Jezusem Chrystusem nie dokonuje się automatycznie, nie jest magiczna.

Chrzest jest sakramentem wiary, pierwszym sakramentem odpuszczenia grzechów, sakramentem tworzącym Kościół. Chrzest wnosi w życie każdego chrześcijanina misję eliminacji grzechu w całej sferze istnienia. Jesteśmy posłani, by żyć według Ducha we wszystkich wymiarach wynikających z faktu stworzenia: pracy, technice, ekonomii, wiedzy, rodzinie, małżeństwie, polityce, kulturze… Wspomaga to sakrament pojednania – odpuszczenie grzechów popełnionych po chrzcie. Od spotkania ze Zmartwychwstałym niewiasty i uczniowie zaczynają „wychodzić” ze swoich „środowisk”, dając życie nowemu widzeniu rzeczywistości. Narasta sieć, więź między osobami i Zmartwychwstałym, a także między nimi samymi, rzutuje na ich środowiska i na nowe sytuacje społeczności, w której żyją, żyjąc jeszcze w ciele, ale według Ducha Zmartwychwstałego. To jest nasz Kościół. Jezus ukazał sposób promowania dobra. Nie tyle zwalczyć złych, ale zwalczyć obecnego w nich Złego – to jest sposób właściwy Ojcu, ukazany w Synu: nieskończona miłość, aż po śmierć.

Przykład pierwszej wspólnoty jerozolimskiej może posłużyć za wzór do odnowienia obecnej wspólnoty chrześcijańskiej, Kościoła, który jest w Polsce; aby uczynić zeń komunię łączącą ludzi różnych postaw, przekonań społecznych i politycznych, aby ponownie jednoczyć rozbite społeczeństwo. Jedność wierzących rozpoznaje się po tym, że trwają w nauce Apostołów i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach (Dz 2, 42). Jedność wspólnoty wierzących karmi się nauczaniem Apostołów (głoszenie słowa Bożego), na które odpowiadają jednością wiary, komunią braterską (posługa, styl życia oparty o miłosierdzie przy wszystkich różnicach przekonań), łamaniem chleba (Eucharysta i wszystkie sakramenty) oraz modlitwą osobistą i wspólnotową.

Benedykt XVI w adhoratacji apostolskiej „Ecclesia in Medio Oriente” (nr 29) mówi o jednym ze źródeł głębokich konfliktów dziś: dwa przeciwstawne zjawiska: laicyzacja z jej skrajnymi konsekwencjami oraz agresywny fundamentalizm, który powołuje się na źródła religijne. Laickość chce sprowadzić religię do sfery prywatnej, kultu indywidualnego i domowego, istniejącego poza życiem, etyką, relacjami z drugim człowiekiem. Przeradzając się w sekularyzm odmawia obywatelowi prawa publicznego wyrażania swojej religii, uznając, że jedynie państwo, media, mogą dyktować zasady dotyczące jej formy publicznej.

Zdrowa laickość oznacza uwolnienie wspólnoty wiary od ciężaru polityki i wzbogacenie polityki o to, co wnosi wiara, przy zachowani koniecznego dystansu, wyraźnego rozróżnienia i niezbędnej współpracy między obydwiema. Zdrowa laickość gwarantuje polityce działalność bez instrumentalizowania religii, a religii życie w wolności bez obciążania się polityką, interesami grup, czasem sprzecznymi z wiarą (EMO 29). „Posługiwanie się słowem objawionym, Pismem Świętym lub imieniem Boga, aby usprawiedliwić nasze interesy, naszą politykę, którą tak łatwo można naginać, czy przemoc, jest bardzo poważnym błędem” (EMO 30).

[cały tekst można przeczytać na stronie internetowej wspólnoty: www.wzch.org.pl]

o. Andrzej Koprowski SJ