Wczaso-rekolekcje dla chorych

6 marca 2012

Przez wiele lat wakacyjne wyjazdy rekolekcyjne dla osób chorych i niepełnosprawnych miały miejsce w Łaźniewie – miejscowości położonej niedaleko Warszawy. Tym samym nazwa „Łaźniewo” stała się potoczną nazwą tych wczaso-rekolekcji. Obecnie turnusy zostały przeniesione do Brańszczyka nad Bugiem koło Wyszkowa.

Przez ponad 40 lat (1976-2020) organizacja i przebieg wczaso-rekolekcji było zaangażowaniem wspólnoty „Święty Józef” z Warszawy – najstarszej wspólnoty WŻCh w Polsce. To z tych turnusów wyłoniły się rekolekcje ignacjańskie dla niepełnosprawnych WINDA (od 2016 r. organizowane w ECCC w Falenicy).

Poniższy artykuł pochodzi z 2012 r.

Co to jest?

Jest to dzieło prowadzone od ponad 40 lat przez Zgromadzenie Małe Dzieło Boskiej Opatrzności (Księża Orioniści) w specjalnie zbudowanym w tym celu ośrodku przy parafii w Łaźniewie, podwarszawskiej wsi w okolicach Błonia (22 km od Warszawy w kierunku Poznania). Jego celem jest pomoc ludziom niepełnosprawnym w różnym wieku, a także starszym i samotnym, poprzez umożliwienie im zmiany otoczenia, kontaktu z przyrodą, z innymi ludźmi i z Bogiem, czyli odpoczynku fizycznego i umocnienia duchowego. W organizacji tego wypoczynku księża Orioniści bardzo ściśle współpracują z kilkuosobową grupą świeckich, którzy zajmują się sprawami organizacyjnymi.

Rys historyczny

Inicjatorkami tego dzieła były osoby świeckie – panie Teresa Strzembosz i Aniela Lossow – głęboko zaangażowane w katolickie Duszpasterstwo Dobroczynne. W roku 1962 zorganizowały one w Domu Rekolekcyjnym księży Pallotynów w Otwocku pierwsze trzydniowe rekolekcje dla osób obłożnie chorych z siedmiu parafii warszawskich. Grupa była niewielka więc opieką nad nimi podczas rekolekcji zajęły się panie Teresa Strzembosz i Aniela Lossow oraz siostry pielęgniarki parafialne. Poza modlitwą i nauką rekolekcyjną w programie znalazły się skromne imprezy o charakterze rozrywkowym.

W roku następnym, z powodu odebrania księżom Pallotynom domu w Otwocku (został on przeznaczony na Ośrodek Zdrowia), z inicjatywy ks. bp. Bronisława Dąbrowskiego rekolekcje przeniesiono do Łaźniewa, ośrodka parafialnego księży Orionistów, gdzie trwają do dziś.

W latach 60-tych ubiegłego wieku główny ciężar organizowania ośmiodniowych turnusów spoczywał na osobach duchownych: księdzu Mariuszu Zanatta FDP, proboszczu w Łaźniewie oraz siostrach zakonnych prowadzących dobór chorych i razem z braćmi zakonnymi, księżmi i kilkoma osobami świeckimi – w tym panią Anielą Lossow, przez wszystkich zwaną po prostu panią Alą – opiekujących się nimi na turnusach. Ks. Mariusz Zanatta był zasymilowanym Włochem, dobrze rozumiejącym rzeczywistość polską, oddanym sprawie pomocy bliźniemu. Bez jego kontaktów wielu rzeczy nie udałoby się osiągnąć.

Początkowo warunki były prymitywne: mały teren, fundusze niewielkie, a potrzeby ogromne. Dla chorych wygospodarowano w starym dworku-plebanii jedną salę, dwa pokoje i korytarz. Niezbędne wyposażenie wypożyczano od księży Pallotynów z Ołtarzewa. Jadało się przy stołach rozstawionych pod drzewami, bo nie było pomieszczenia na jadalnię. W deszczowe dni każdy siedział na własnym łóżku z miseczką na kolanach. Chętnych do uczestnictwa w tych „wczaso-rekolekcjach” przybywało, więc ośrodek powoli lecz systematycznie rozbudowywano. W roku 1974 zmarł ks. Zanatta FDP. Probostwo, a jednocześnie funkcję dyrektora ośrodka przejął ks. Józef Wojciechowski FDP, główny budowniczy obecnie wykorzystywanych pawilonów mieszkalnych.

Lata 70-te przyniosły duże zmiany: turnusy wydłużyły się do 12 dni, znacznie wzrosła liczba uczestników. Sprawy bytowe nadal pozostawały w zakresie działania księży Orionistów i dobór chorych na turnusy prowadziły siostry szarytki, ale dzięki staraniom pani Ali do opieki nad chorymi w czasie turnusów włączyła się młodzież świecka: studenci, uczniowie szkół średnich, a także osoby pracujące. W ten sposób zespół opiekunów był już w 50% świecki – pomocy ludziom chorym poświęcali oni swe wakacje, a także wiele godzin w ciągu roku pracy czy nauki.

Trudne lata 80-te dzieło przetrwało dzięki ogromnemu wysiłkowi materialnemu Zgromadzenia księży Orionistów, i to nie tylko jego polskiej prowincji, ale również Orionistów włoskich. Uległ też zmianie układ organizacyjny: Księża Orioniści zaprosili do współpracy Wspólnotę Życia Chrześcijańskiego zawiązaną z inicjatywy pani Ali, spośród osób, które zapoczątkowały udział młodzieży w tej akcji. Wspólnota przejęła zapisy uczestników, kompletowanie zespołów opiekunów oraz kierowanie turnusami od strony organizacyjnej. Sprawy związane z prowadzeniem domu przejęła s. Romualda ze Zgromadzenia SS. Służebniczek NMP.


O rekolekcjach

Uczestnicy

Uczestnikami „wczaso-rekolekcji” w Łaźniewie są wszyscy, tak chorzy, jak i ich opiekunowie-wolontariusze. Uczestnikiem może więc być każda osoba niepełnosprawna, chora chronicznie, podeszła wiekiem czy samotna. Przy kwalifikowaniu na turnusy nie są stosowane kryteria zamożności i wyznania, a w bardzo niewielkim stopniu kryteria zdrowotne (dotyczące przede wszystkim aktualnego zagrożenia życia czy też bezpieczeństwa osoby chorej i jej otoczenia). Zgłoszenia dokonują opiekunki parafialnych zespołów charytatywnych, rodziny, przyjaciele i wreszcie sami zainteresowani. Uczestnikiem jest też każda osoba przyjęta przez organizatorów na opiekuna w danym turnusie.

Zasady organizacyjne turnusu

Każdy turnus ma inną obsadę. Grupa odpoczywających liczy około 50-60 osób (w tym 20-30 na stałe korzystajacych z wózków inwalidzkich), którym do pomaga około 30 opiekunów-wolontariuszy (siostry zakonne, klerycy, młodzież świecka). Kierownictwo stanowią ksiądz rekolekcjonista (diecezjalny lub zakonnik: jezuita, misjonarz, orionista), pielęgniarka oraz jedna osoba z grupy organizatorów. Osoby odpoczywające są zakwaterowane w pokojach dwu lub trzyosobowych, w większości wyposażonych w węzeł sanitarny (WC z umywalką). Do dyspozycji są także duże łazienki. Posiłki (3 razy dziennie) są podawane w jadalni, do stołu podają i w razie potrzeby karmią opiekunowie. Opiekunowie pełnią też nocne dyżury, aby zapewnić pomoc potrzebującym jej także w nocy.

Program

Program każdego turnusu zależy od księdza rekolekcjonisty, a także w dużej mierze od umiejętności i temperamentu zespołu opiekunów. Zawsze jednak zawiera on elementy „usprawiedliwiające” nazwę dzieła: rekolekcji (codzienna Msza Święta, nauka rekolekcyjna, różne formy wspólnej modlitwy) i wczasów (spacery, śpiewy, skecze i przedstawienia, filmy, dyskoteki z udziałem wszystkich uczestników, także tych unieruchomionych na wózkach inwalidzkich, ogniska itp.).

Celem zasadniczym tak ustawionego programu jest stworzenie osobom niepełnosprawnym i samotnym możliwości odnowy duchowej i psychicznej, a także wzmocnienia fizycznego poprzez kontakt z przyrodą.


 

Wypowiedzi uczestników o „wczaso-rekolekcjach” w Łaźniewie

Osoba chorująca od pięćdziesięciu lat: „Kiedy byłam tu pierwszy raz, było ciężko. Ale nie dla nas. Dla nas od pierwszej chwili była tylko miłość. Ludzie poważnie i długo chorujący są, siłą tego faktu, pozbawieni miłości. Dlatego jej właśnie najbardziej pragną. Oazą miłości jest Łaźniew. Tu czujemy wszyscy, że chory człowiek ma prawo do życia, do ludzkiego traktowania.
(…) Myślą o Łaźniewie żyję cały rok: pół roku czekam na przyjazd tutaj, a drugie pół wspominam pobyt. Nawiązałam w Łaźniewie trwałe znajomości i przyjaźnie zarówno z chorymi, jak i z personelem. Takich miejsc powinno być więcej.”
Kleryk: „Do Łaźniewa jechałem z pewnym lękiem, z pewną obawą, czy sobie poradzę, czy chorzy będą zadowoleni z mojej pomocy, czy zdam ten trudny dla mnie egzamin, ponieważ dotychczas nigdy nie spotkałem się z tego rodzaju pracą. Bóg udzielił mi swojej łaski do tego tak trudnego dla mnie zadania. Robiłem wszystko, co tylko było możliwe. Nosiłem chorych, woziłem na wózkach, myłem, prałem po chorych, a przy tym dużo się modliłem. Teraz szczerze się przyznaję, że polubiłem tę pracę, więcej pokochałem ją. Ten cały czas mojego pobytu w Łaźniewie był czasem moich najwspanialszych rekolekcji, jakie odprawiłem w życiu. Tutaj przeżyłem na nowo prawdziwą wspólnotę chrześcijańską.”
Student Politechniki Warszawskiej: „Pojechałem na mój pierwszy z nimi turnus. Bałem się: o czym będę z nimi rozmawiał, co odpowiem na ich skargi, czy wytrzymam, czy będzie mi się chciało służyć? Nauczyli mnie sami tego, co potrzebowali ode mnie przy myciu i ubieraniu. A za te drobne usługi swoją cichą wdzięcznością tyle mi dawali radości, że o całym świecie zapomniałem. Coraz bardziej byli mi bliscy. Dowiedziałem się, że bardzo lubią spacery. Więc wybieraliśmy się prawie codziennie. Rozmawialiśmy cały czas. O czym? – Tak, o ich chorobie, o ich najbliższych rodzinach, o tym jaką pogodę dał nam Pan Bóg i co nam przez nią wyraża. Odkryłem, że chętnie słuchają tego, co my młodzi przeżywamy. Oni, wielcy mistycy cierpienia, wsłuchiwali się w nasze ideały, w naszą radość.”